poniedziałek, 13 stycznia 2014

Jak żyć panie Premierze, jak żyć ... BEZ SŁODYCZY???

źródło: kartki.pl
Nie wiem jak wy, ale ja uwielbiam słodycze.
To chyba one, a właściwie miłość do nich są powodem mojej nadwagi, cellulitisu i niedoskonałej figury :))).

Na Diecie jestem od ok tygodnia, nie wiem jak liczyć, bo przez pierwsze dni trochę grzeszyłam i podjadałam zakazane rzeczy ;). Przyznam, że najtrudniej jest mi wytrzymać bez słodkości, największe pragnienie ich odczuwam po głównym posiłku. Nie wiem, skąd się to bierze, może to przez to, że po obiedzie wypadałoby zjeść jakiś deser. Chociaż to nie do końca jest zgodne z moimi przyzwyczajeniami, bo ja co chwilę jadłam coś słodkiego, nie tylko po obiedzie.

Nawet kiedy nie kupowałam sobie i zakazałam kupowania mojemu mężowi, zawsze coś "wytargałam", a to biszkopty Dziecku wyjadłam, a tu jakaś czekoladka, nawet gorzką nie pogardziłam, chociaż nie lubię gorzkiej czekolady.

Dzisiaj przeżyłam największy kryzys, zjadłam chyba 2 biszkopty Małej i kilka paluszków JUNIORKÓW. (dodam, że to oczywiście mnie nie zaspokoiło). Podejrzewam, że to dlatego, iż miałam dłuższą przerwę między posiłkami, dłuższą niż 3-3,5 godz.
Tak, tak jestem jak niemowlę muszę jeść co ok 3 godziny, bo w innym wypadku mam napad głodu i wrzucam do żołądka wszystko, co wpadnie w ręce.

PLAN NA PRZYSZŁOŚĆ jak sobie z kolejnym napadem głodu poradzić:

1. Nie dopuszczać do WIELKIEGO GŁODU!
2. Mieć gdzieś pod ręką kilka obranych i pokrojonych MARCHEWEK, co prawda to warzywo korzeniowe i możemy ich spożywać w ciągu dnia ograniczoną ilość, ale lepsze to niż BISZKOPCIKI :).
3. Wymyślić dietetyczne desery, żebym mogła je zjeść bez większych wyrzutów sumienia, albo przynajmniej z małymi "wyrzucikami". (w ostateczności  jakiś dietetyczny deser może zastąpić jeden z mniejszych posiłków).
4. Yyy ... jakieś pomysły??? Piszcie w komentarzach.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz